czwartek, 25 września 2014

I NEED A NEW ENERGY

Monte Roldan, Cartagena, Hiszpania, Wrzesień 2013 roku




Chyba nadszedł ten czas, że muszę się Wam wytłumaczyć dlatego umilkłam aż na cały miesiąc. Sobie też to muszę to poukładać w głowie, rozliczyć czy pisanie na blogu przestało być dla mnie ważne, czy się znudziłam, czy mam słomiany zapał, czy coś mnie zniechęciło do pisania, czy nie mam o czym pisać... Jak zawsze na dany problem składa się wiele rzeczy, nigdy jedna.

No tak...wrzesień dobiega już końca, a u mnie na blogu nie pojawił się ani jeden wpis. Mimo, że zdjęcia mam wybrane do przynajmniej trzech wpisów.

Czyżby lenistwo?
No nie do końca! Może po części też, bo jak człowiekowi nikt nie płaci za to co robi, prędzej czy później zapyta sam siebie: "Po co ja to robię?". Dlatego lepiej przesiedzieć na facebooku ten czas niż męczyć się nad tekstem, z którego potem nie zawsze jest się zadowolonym.

Nawał pracy i zajęć wszelakich?
Na pewno! To chyba najtrudniejszy wrzesień w moim dotychczasowym życiu. Nie wliczając pójścia do przedszkola czy szkoły, bo wtedy to się na pewno mega stresowałam.
Dlaczego ten wrzesień jest taki trudny? Bo pojawiło się wiele nowych wątków w mojej karierze zawodowej. Typu podjąć nową pracę czy zostać w starej, czy to co robię przynosi mi satysfakcję, czy w ogóle jestem szczęśliwa pracując i robiąc to co robię, czy iść na nowe studia, czy podnosić kwalifikacje zawodowe, czy szkolić się w zupełnie nowych kierunkach.
Praca i dodatkowo wszystkie te rozważania odebrały mi sporą część czasu wolnego przeznaczonego na podróże i blogowanie.

Nie mam o czym pisać?
Może coś w tym jest! Założeniem mojego bloga było pisać o podróżach albo rozważaniach około podróżniczych. A gdy w nagle nigdzie nie wyjeżdżam to o czym mam pisać? Mam opisywać jak wyglądał mój dzień w pracy, albo droga do niej? Mogę również opisywać podróże te, które miały już miejsce, ale czy nie lepiej żyć chwilą obecną i tworzyć aktualny blogowy pamiętnik?
Chyba mogę nazwać to "kryzysem podróżowania", czyli czy wybierać ustatkowane życie, gdzie odpracowuje się swoje, a na wycieczki jeździ się wtedy jak ma się urlop. A jeśli wybieram takie życie to gdzie w tym wszystkim Podróże z Chmurką?

Może "świat mnie nie chce"?
Te słowa kiedyś wypowiedziała moja koleżanka Sylwia i wróciły one właśnie do mnie teraz. Bo przecież tyle ludzi pisze te swoje blogi, spisuje swoje myśli, opisuje podróże, ludzi i miejsca. Czy jest w ogóle sens pisać znowu o tym samym? W Polsce i na całym świecie wiele jest osób, które odwiedziły dany zakątek świata i opisano go już na miliardy sposobów, więc po co ja mam to robić po raz miliard pierwszy?

Dla kogo piszę?
Kolejna sprawa, każdy mówi na początku, że pisze dla siebie, dla rodziny i znajomych. Ale miłe jest również dostać komentarz od zupełnie nieznanej osoby, że to co robisz jest fajne i ta osoba Ci kibicuje? Czyli potrzebujemy się utwierdzać w tych, że to co robimy ma sens.

Czy Wy też macie takie dylematy?
Blogowe?
Życiowe?
Podróżnicze?



1 komentarz:

  1. Podoba mi się szczerość w tym, co napisałaś, analiza i pytania. Kwestie które nieraz są omijane. To, że szukasz. Każdy ma wątpliwości, motywacja raz unosi się wysoko, a raz opada. Nie tylko u Ciebie.
    Wiesz, jak tak byłam w tej Anglii i zatęskniłam za Tobą, to wszystkim co pisałaś, Twoją energią i zapałem, innym spojrzeniem, coraz lepszymi zdjęciami, sprawiałaś mi zawsze masę uśmiechu i radości, i mimo, że nie wszystko się komentuje, bo czytelnicy to dużo bardziej leniwe stworzenia od blogerów, to zawsze czekałam aż stworzysz coś nowego i czytałam z zapałem!
    Że masz wiele na głowie to wiem, podziwiam Cię za to i trzymam kciuki. A podróże? Wiadomo, że na blogach najlepiej wypadają te długie, dalekie, samotne. Ale nie tylko. Czego mnie nauczyły podróże, to tego, że sztuka podróżowania to nie tylko zmiana miejsca, ale że życie, takie na co dzień, jeśli tylko tego chcemy, może być jedną wielką podróżą. I nie każdy ma sposobność wieloletnich wojaży, a Ty możesz być mistrzem w pokazaniu tego, jak łączyć pracę, i to nie jedną, z wyjazdami. No i niedługo podbijamy Rzym :)
    A te słowa, które powiedziałam Ci kiedyś - udało Ci się wtedy zmienić moje nastawienie. Właśnie Tobie. Nie będziemy drugim Kolumbem, nie odkryjemy nowych lądów, ale przygody które nam się przytrafiają, nie przydarzą się nikomu innemu, nie ma dwóch identycznych sytuacji! I nie chodzi o to, aby od razu zmienić świat, ale dostrzegać magię małych rzeczy. Sprawiasz, że ktoś się uśmiechnie, ktoś ma lepszy dzień, ktoś zmieni nastawienie, ktoś odważy się pojechać w końcu na stopa. A jeśli ktoś zakocha się w uśmiechu który Ty wywołałaś na twarzy tej osoby i to odmieni jej życie? Wszystko ma znaczenie, naprawdę.

    OdpowiedzUsuń