sobota, 27 września 2014

ONE DAY IN BERLIN



 O tym jak w ciągu jednego dnia, a nawet paru godzin zobaczyć Top 10 w Berlinie.

Berlin zwiedzałam dość niestandardowo, bo porzez grę miejską, więc nie mialiśmy czasu na setki zdjęć, może tylko na dziesiątki, ale zabawa była przednia.
Podzieleni byliśmy na grypy 7-8 osobowe.

Poniższe zdjęcie robi Niemiec, który znał Berlin i był naszym przewodnikiem, a na zdjęciu znajduje się Polsko - Ukraińska reprezentacja.


Jak to się stało, że w takim składzie pojechałam do Berlina. Otóż istnieje taki program współfinansowany z budżetu Uni Europejskiej, który nazywa się ERASMUS + (a dawniej Youth in Action). W ramach tego programu organizowane są między innymi wymiany młodzieżowe, seminaria, treningi, wolontariat europejski. Więcej możecie poczytać na stronie: http://erasmusplus.org.pl/
I tak to się stało, że pojechałam na Youth Exchange jako lider polskiej grupy, gdzie spotkaliśmy się z młodymi ludźmi z Niemiec i Ukrainy.

Grę miejską zaczeliśmy na Dworzecu Głównym - Hauptbahnhof. Poniżej zdjęcie polskiej grupy - damskiej części z przedstawicielem grupy niemieckiej.










A to moje TOP 10, czyli to co można zobaczyć w ciągu kilku godzin w centrum Berlina.

TOP 10 IN BERLIN

1. Kanzleramt


2. Reichstag



3. Brama Branderburska - Brandenburger Tor



4. Holocaust Mahnmal

5. Potsdamer platz



6. Mur Berliński


Napotkana po drodze żyfara pod sklepem "Legolandia" :)

Berlin jest pełen graffiti. Oto jeden z przykładów.

Obklejony znak drogowy? Dlaczego nie!

7. Gendarmenmarkt






8. Berliner Dom und Fernsehtum




9. Berlinska Wieża telewizjna - Fernsehturm




10. Alexsanderplatz


Perfect Selfie



Kolorowy stary samochód przykuł moją uwagę



Do zobaczenia Berlin!!!


czwartek, 25 września 2014

I NEED A NEW ENERGY

Monte Roldan, Cartagena, Hiszpania, Wrzesień 2013 roku




Chyba nadszedł ten czas, że muszę się Wam wytłumaczyć dlatego umilkłam aż na cały miesiąc. Sobie też to muszę to poukładać w głowie, rozliczyć czy pisanie na blogu przestało być dla mnie ważne, czy się znudziłam, czy mam słomiany zapał, czy coś mnie zniechęciło do pisania, czy nie mam o czym pisać... Jak zawsze na dany problem składa się wiele rzeczy, nigdy jedna.

No tak...wrzesień dobiega już końca, a u mnie na blogu nie pojawił się ani jeden wpis. Mimo, że zdjęcia mam wybrane do przynajmniej trzech wpisów.

Czyżby lenistwo?
No nie do końca! Może po części też, bo jak człowiekowi nikt nie płaci za to co robi, prędzej czy później zapyta sam siebie: "Po co ja to robię?". Dlatego lepiej przesiedzieć na facebooku ten czas niż męczyć się nad tekstem, z którego potem nie zawsze jest się zadowolonym.

Nawał pracy i zajęć wszelakich?
Na pewno! To chyba najtrudniejszy wrzesień w moim dotychczasowym życiu. Nie wliczając pójścia do przedszkola czy szkoły, bo wtedy to się na pewno mega stresowałam.
Dlaczego ten wrzesień jest taki trudny? Bo pojawiło się wiele nowych wątków w mojej karierze zawodowej. Typu podjąć nową pracę czy zostać w starej, czy to co robię przynosi mi satysfakcję, czy w ogóle jestem szczęśliwa pracując i robiąc to co robię, czy iść na nowe studia, czy podnosić kwalifikacje zawodowe, czy szkolić się w zupełnie nowych kierunkach.
Praca i dodatkowo wszystkie te rozważania odebrały mi sporą część czasu wolnego przeznaczonego na podróże i blogowanie.

Nie mam o czym pisać?
Może coś w tym jest! Założeniem mojego bloga było pisać o podróżach albo rozważaniach około podróżniczych. A gdy w nagle nigdzie nie wyjeżdżam to o czym mam pisać? Mam opisywać jak wyglądał mój dzień w pracy, albo droga do niej? Mogę również opisywać podróże te, które miały już miejsce, ale czy nie lepiej żyć chwilą obecną i tworzyć aktualny blogowy pamiętnik?
Chyba mogę nazwać to "kryzysem podróżowania", czyli czy wybierać ustatkowane życie, gdzie odpracowuje się swoje, a na wycieczki jeździ się wtedy jak ma się urlop. A jeśli wybieram takie życie to gdzie w tym wszystkim Podróże z Chmurką?

Może "świat mnie nie chce"?
Te słowa kiedyś wypowiedziała moja koleżanka Sylwia i wróciły one właśnie do mnie teraz. Bo przecież tyle ludzi pisze te swoje blogi, spisuje swoje myśli, opisuje podróże, ludzi i miejsca. Czy jest w ogóle sens pisać znowu o tym samym? W Polsce i na całym świecie wiele jest osób, które odwiedziły dany zakątek świata i opisano go już na miliardy sposobów, więc po co ja mam to robić po raz miliard pierwszy?

Dla kogo piszę?
Kolejna sprawa, każdy mówi na początku, że pisze dla siebie, dla rodziny i znajomych. Ale miłe jest również dostać komentarz od zupełnie nieznanej osoby, że to co robisz jest fajne i ta osoba Ci kibicuje? Czyli potrzebujemy się utwierdzać w tych, że to co robimy ma sens.

Czy Wy też macie takie dylematy?
Blogowe?
Życiowe?
Podróżnicze?