wtorek, 22 lipca 2014

MOROCCAN PEOPLE



MAROKAŃCZYCY

Jacy są mieszkańcy Maroka? 
Czy mężczyźnie wszystko wolno, a kobieta ma chodzić w chuście i nie ma nic do powiedzenia? 
Czy każdy Marokańczyk to wyznawca islamu?
Czy dzieci z Maroka są szczęśliwe?
Czy Marokańczycy są gościnni?

O tym i wiele więcej dowiecie się z tego artykułu. Maroko odwiedziłam w gorącym miesiącu lipcu i wybrałam się na południowy - wschód od Marrakeszu. 



Wszystkie zdjęcia i ciekawostki pochodzą właśnie z tego regionu Maroka, sprawa inaczej wygląda na zachodzie szczególnie w dużych miastach. Przez tydzień miałam możliwość "podglądać" życie normalnych ludzi. Ten region nie jest jeszcze bardzo turystyczny przez to, to co widziałam okiem aparatu jest autentyczne i nieudawane. 
Ludzie to najważniejsza wartość podczas zwiedzania, więc gorąco zapraszam na fotorelację z komentarzami ;-)



Kobiety swoim ubiorem podkreślają przynależność plemienną.


Maroko jest krajem gdzie dominującą religią jest islam. Kobiety na wsiach i małych miastach ubierają się zgodnie nakazaniem koranu: "Kobieta musi być skromna.". To jak dana kobieta zinterpretuje te słowa jest sprawą indywidualną. Galabija, a dokładnie jej kolor podkreślają przynależność plemienną czyli skąd dana kobieta pochodzi. W niektórych regionach Maroka mężczyźni także podkreślają swoje pochodzenie przez ubiór - kolor dżelaby. To w co wierzą Marokańczycy jest połączeniem islamu oraz wierzeń plemiennych.


Zwróć uwagę, że mężczyźni trzymają się za rękę, co nie oznacza, że są parą!
Mężczyźni w Maroko często, żeby podkreślić swoją przyjaźń łapią się za ręce, spacerują po ulicy trzymając się za rękę. Jest to pokazanie, że to jest mój kolega/przyjaciel z którym się dobrze rozumiem i "niejedne pomarańcze już kradliśmy". To jest trochę tak jak polskie nastolatki, które chodzą za rękę z najlepszą koleżanką z klasy.


Proces odbieranie grochu od kamieni.

Troszkę Pani pomogłam.
Ta kobieta przyciągnęła mnie co siebie swoim uśmiechem, nie rozmawiałyśmy razem w żadnym języku, uśmiechałyśmy się i ona mi pokazywała swoją pracę. Taki "system rodzinny" jest bardzo powszechny w Maroku, matki uczą swoje córki prac domowych, a ojcowie przyuczają synów do zawodu, fachu.


Mężczyźni podczas Ramadanu.

Do Maroka trafiłam w czasie Ramadanu czyli postu u wyznawców islamu. Cała naszą wycieczka była uzależniona od postu. Siedzący na placu mężczyźni nie mają siły aby pracować w upale i poszcząc w tym samym czasie. Ramadan to post zupełny trwający przez cały dzień czyli od wschodu do zachodu słońca. Nie wolno im jeść ani pić cały dzień. Czy tego przestrzegają? Tak! Wszyscy! Jak to wytrzymują? Sama zadawałam sobie to pytanie przez cały tydzień. Gdy zachodzi słońce z meczetu słychać nawoływanie na tzw. śniadanie ramadanowe, ulice wtedy zamierają, wszyscy jedzą posiłek w domu razem z rodziną. Potem biesiadują do późnych godzin nocnych. A rano wstają niewyspani i głodni dlatego cały dzień odpoczywają, przysypiają, ale są też tacy to normalnie pracują.




Mężczyźni opiekują się synami. Uczą ich męskiego życia, opowiadają o zwyczajach, pokazują jak działa motor, uczą rachować, co nie jest takie oczywiste, bo w Maroku jest 36 % analfabetów, którzy nie potrafią czytać ani liczyć. Zrozumiałam to jak zaczęłam rozmawiać z pewnym chłopakiem w mieście Ouarzazate. Rozmawialiśmy po angielsku, chłopak ten miał bardzo dobry akcent, mogę przyznać, że mówił po angielsku lepiej niż ja. Gdy jednak poprosiłam go o zapisanie tytułu piosenki w moim telefonie, powiedział mi: "Im Berber not write and read." Berberowie to autochtoni zamieszkujący Maroko, najczęściej niewielu z nich pisze i czyta, ale za to mogą popisać się wszechstronną znajomością języków obcych w mowie. Najczęściej mówią po arabsku, berberyjsku, francusku, angielsku i czasem jeszcze po hiszpańsku. Co zaskakiwało mnie na każdym kroku. Oni języków uczą się na ulicy, mówiąc, a nie w szkołach językowych czy z książek.



W Maroku wystarczy do kogoś pomachać albo się uśmiechnąć aby dostać w zamian wielki uśmiech. Ludzie  tam są bardzo uśmiechnięci, pogodni i weseli.


Im bliżej granicy z Algierią i Sahary kolor skóry ludzi zamieszkujących te tereny jest coraz bardziej ciemny.

Z nowo poznanym sklepikarzem.


Siadając na murku do zdjęcia, zaraz obok mnie pojawił się Pan w dżelabie i chustą na głowie. Potem zaprosił do swojego sklepu, pokazał zdjęcia kolegi z Pragi, potem zasobność sklepu, poczęstował herbatą (co jest absolutnym przejawem tradycji i gościnności). Rozmawialiśmy o życiu, o tym jak ważny jest uśmiech każdego dnia i że w Europie żyjemy dużo szybciej i mniej się uśmiechamy. Na koniec kupiłam od niego bransoletkę. Tak to działa, wszyscy byliśmy zadowoleni.


Dzieci w Oazie w rejonie subsaharyjskim.

Dając dzieciom cukierki.

Jak już dałam cukierki przestałam być atrakcyjna, szybko się rozeszły.

Zdjęcie podczas targowania się. Przedmiot targowania: pudełko daktyli.



Akcja rozdawania cukierków się nie kończy.

A dzieci proszą i proszą po francusku: "bom bom" co oznacza cukierek
Dzieci lgnęły do nas jak to złotej kury znoszącej złote jajka. Tymi jajkami były cukierki przywiezione z Europy. Ich wymagania były proste, nie chciały gadać ani robić sobie zdjęć, chyba że za kasę, chciały cukierków.


Piękna dziewczynka wyszła oglądać grupę turystów idących po ulicy.


Kolejna wioska i kolejne dzieci chętne do cukierków.

Tak biegnę, bo turyści przyjechali.

Jak w rękach cukierki się nie mieszczą, zawinę je w bluzkę.

Mężczyźni w odświętnych dżelabach.
Ulica - centrum kulturalne miasta.

W Maroku pojęcie nudy nie istnieje. Ludzie się tam nie nudzą. Może wynika to z powiedzenia, że mądrzy ludzie się nie nudzą? Nie o to chodzi! Bo to jest nasze europejskie powiedzenie, europejczycy żyją w systemie, gdzie dzieci uczęszczają do szkoły, młodzi ludzie zdobywają wykształcenie, potem podnoszą swoje kwalifikacje, pracują i tak dalej. Kiedy mamy wolną chwilę nudzimy się bardzo, do autobusu bierzemy książkę albo mp3, w poczekalni czytamy gazetę albo siedzimy na fejsie na komórce. W Maroku jest inaczej, oni się po prostu nie nudzą! Nie potrzebują ciągle coś robić. Kobieta od matki i starszych sióstr nauczy się prac domowych i nie ma większych aspiracji, żeby czytać książki, biec do empiku i sprawdzać działu nowości, żeby być na czasie! Mężczyzna uczy się przedsiębiorczości na ulicy, tak jak te dzieci w walce o cukierki. Potem siadają one pod murem i zjadają te cukierki aż je brzuchy rozbolą. W Maroko żyje  się "tu i teraz" więc nie ma co chomikować na potem cukierków. Martwienie się o przyszłość, co to znaczy?
Siedząc pod murem na chodniku życie wioski czy miasta jest takie ciekawe, ktoś przejdzie, pogoda się zmieni, sąsiad przejedzie na nowym skuterze, itd.


Stylizacja na Berberki

Z jedną Berberyjką w namiocie na pustyni.

W przyszykowaniu karawany wielbłądów.

Odpoczynek na wydmie.


"Dobrzy ludzie przyjechali i przywieźli deszcz."
Mieszkańcy pustyni wierzą, że jak pada deszcz przyjechali dobrze ludzie. I ku naszemu zdziwieniu wracając z Sahary samochodami terenowymi złapała nas burza, nie był to byle deszczyk, jak wróciłam do hotelu, dalej padało. 

Kobiety w czarnych galabijach z innego regionu Maroka. Dwie z nich niosą worki na głowie wracając z "shoppingu".

Kobiety są skromne na ulicach, w domu przed mężem i dziećmi już muszą zakrywać oznak swojej kobiecości.


Tajemnica pustyni.


Z Panią przewodnik - MartiniTours w rozmowie o blogowaniu.


Dzieci + Cukierki = Radość dla wszystkich


Ze sprzedawcą chust na przepięknym punkcie widokowym.

Ze sprzedawcą od którego kupiłam spodnie aladynki (widoczne na zdjęciu) tylko dlatego, że przywitał mnie po hiszpańsku myśląc, że jestem Hiszpanką.

Ze sprzedawcą biżuterii.

Przewodniczka Martini i lokalny przewodnik i zarówno aktor wielu filmów tj: Gladiator.

Z aktorem z Gladiatora w mieście gdzie były kręcone sceny do tego filmu.

Marokańczycy bardzo chętnie się fotografują z turystami. Najchętniejszy są sprzedawcy, którzy mają nadzieję na zakup ich wyrobów i lokalni przewodnicy, dla których to jest jakby część pracy.

Ze sprzedawcą kolorowych kamieni - agatów.

Z Panią, która przyglądała się białym turystom.


Z marokańskim Tomem Cruzem.

Ze sprzedawcami soków pomarańczowych w Marrakeszu.


Szklanka świeżego soku z pomarańczy za 1 PLN! Marrakesz


Plaża w Agadirze w godzinach popołudniowych kiedy jest odpływ zamienia się w jedno wielkie boisko piłkarskie.

Ojciec z synem - przyszłym piłkarzem.


Zdjęcia zostały ułożone w kolejności wg tego kiedy zostały zrobione. Ma początku wycieczki byłam w miejscach mało turystycznych, gdzie ludzi byli tacy jacy są, a nie na pokaz dla turystów. Wraz ze zbliżaniem się do miejsc turystycznych częściej uśmiech ten był reżyserowany. Mimo to zapamiętam tych ludzi jako uśmiechniętych, radosnych i gościnnych.

Następny artykuł o Maroku będzie poświęcony krajobrazom dziewiczej części Maroka.